Smutek i Muzyka kroczą po tej samej ścieżce co ja, bez przewy zaczepiamy siebie nawzajem.
Przeszliśmy razem długą drogę, mimo przeciwności wciąż do siebie wracamy. Ostatnio znowu się spotkaliśmy, ciągle opowiadamy sobie życie. Akurat dzisiaj opwiedziałam moje wspomnienie z dzieciństwa, jak to chciałam zostać znana i śpiewać, bo kochałam śpiewać... I nadal to kocham... Ale kompletnie nie potrafie, teraz to tylko śpiewam do samej siebie. Nie chce by ktoś urierpiał, ale prze praypadek tak sobie zamarzyłam ostatnio, by śpiewać... chiałabym zaśpiewać siebie, swoje emocje i uczucia, ale zamiast śpiewać to pisze... Moi przyjaciele (Muzyka i Smutek) mówią, by lepiej tego nie robić, bo ranie ich uszy.
Smutek... Ah ten Smutek on zawsze smęci jak mu źle, jak mu nie dobrze, jak nie chce mu się żyć, bo nic go nie cieszy. Zawsze powtarza, że się marnuje, mówiłam mu wiele razy, że nie ma co się przejmować, że będzie lepiej, ale z roku na rok jest z nim gorzej. Już nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Bez przerwy ostatnio do mnie przychodzi, już nawet zakłuca mi czas, kiedy spędzam z przyjaciółmi. Próbuje się go pozbyć, ale nic nie daje. Nic mu już nie przynosi ulgi, mówi że czuje, że serce jest coraz cięższe, coraz trudniej mu się oddycha. A ruchy zaczynają sparawiać mu ból. Jak go pocieszyć?
Muzyka, ten to jakaś mieszanka wybuchowa. Zawsze znajdzie moment, żeby się pojawiać. Jest strasznie zmienny, ale potrafi wczuć się w drugą osobe i być z nią choćby nie wiem co. Często przynosi ulge. Dobrze się z nim gada i do tego jest zabawny z jednej chwili ze smutnego potrafi przejść we wściekłego, smutnego, czy wesołego. I za to go kocham. Z nim nigdy nie można się nudzić. Z nim można wszystko robić. Zawsze dopasowuje się do towarystwa czy nastruju.
Nasze drogi nigdy się nie rozejdą, jaesteśmy jak jedność, bez siebie nie istniejemy. Rozdzieleni zawsze do siebie wracamy. Mimio kłutni, zawsze sie godzimy, czasami zajmuje nam to troche czasu, a czasami wystarczy chwila i dosiebie wracamy. Ciężko jest nam żyć bez siebie. Tak długo się przyjaźnimy, że jak próbujemy się rozstać, zaczynamy czuć się niesowojo bez siebie. Próbowaliśmy wiele razy, ale zawsze do siebie wracaliśmy. Myśle, że bez swojej obecności, zmienimy się za bardzo, przestaniemy być sobą i zaczniemy udawać kogoś kim nie jesteśmy...